BOJOWNICY KAPŁANI
ZA SPRAWĘ
KOŚCIOŁA ł OJCZYZNY
w LATACH 1861 - 1915.
MATERJAŁY Z URZĘDOWYCH ŚWIADECTW
. WŁADZ ROSYJSKICH, ARCHIWÓW KONSYSTORSKICH
ZAKONNYCH I PRYWATNVCH.
OPRACOWAŁ
PAWEŁ KUBICKI
BISKUP SUFRAGAN SANDOMIERSKI.
CZĘŚĆ PIERWSZA.
DAWNE KRÓLESTWO POLSKIE.
TOM lI.
DIECE.JE: LUBELSKA, PODLASKA I PŁOCKA.
Nakładem Autora.
SANDOMIERZ
1933
. Główny skład: Radom ulica Kozienicka 31, Dom Sióstr
„Raport od siebie złożony Konsystorz przy niniejszem w oryginale dołącza".
III. Do J.W. Administratora diec. płoc. prob. par. unieckiej w Uniecku,2 dn. 14 łut. 1863 r.
Znękany będącą chorobą blisko 5-cio tygodniową zapalną płucową, w dodatku różą na całą twarz i głowę, gdy zacząłem cokolwiek pierwszych sił nabierać, w dniu28 st. r . b. o godz. 9 wiecz., nawiedziony zostałem niespodziewanie przez partię powstańców polskich, która była w przechodzie z Raciąża, Lipy, Szczepków.
Cała partja, jak mi mówiono 105 osób, ulokowała się na środku wsi Unieck. Naczelnicy, zaś w liczbie 6 pod dowództwem Kazimierza Wolskiego, z legjonów Garybaldiego mieniącego się z Włoch i ks. franciszkanina z Warszawy, przybyli do mnie uzbrojeni, żądając furmanki.
W kwadrans niespełna, nagle wpada parę osób z partji, przestrzegając o nadchodzącem wojsku ros., które otoczywszy całą wieś silnie, zajęło zabudowania plebańskie, a najbardziej plebanję. Przestrach, trwoga ogarnęły mnie.
Bezzwłocznie trzy kolumny kozaków w dodatku piechota rozpoczęli strzały . najsilniej od frontu plebani bez przerwy. Spadające obrazy, wyłomy tynkowania, z okien szkło i widoczne niebezpieczeństwo wprowadziło mnie w obłęd. Wychodzę, oświadczając, kim jestem (na moje nieszczęście miałem księdza z Ratowa, który mnie wyręczał w chorobie).
Wiary mi nie dano. Pięciu żołnierzy otacza mnie, popychając bagnetami, abym na przodzieich wskazywał miejsce ukrycia Polaków. Na plebanii wskutek wybicia szyb, gasło światło w latarni, czy też może dno jej źle założone, wypadają więc żołnierze myśląc, że zdrada. Człowiek mój przez usunięcie mnie z miejsca, ratuje moje życie od kuli, która, wpadłszy jednem oknem, drugiem wypadła i ta w same piersi byłaby mnie raziła. Bezzwłocznie opuszczam plebanję.
Wtedy zostaję otoczony przez owych 5 żołnierzy po dopełnionej rewizji, czy nie mam broni i „w plen" na uboczu umieszczony, stoję na dworzu w szlafroku z gołą głową i z latarnią w ręku. Tu widzę rozmyślne zapalenie stodoły, by służyła tylko za oświecenie do ścigania, bo nikogo w niej niebyło. Również plebanja podpalona przez kozaków przy użyciu suchej słomy z dachu i wystrzale. Zupełne nieszczęście! Wybiegają z ognia powstańcy Polacy, otaczają ich żołnierze. Kozacy, dopełniają rewizji. a popłoch, wynikły w wojsku, dozwala mi ujść szczęśliwie do sąsiedniego domu, będącego w pobliżu i tam zostałem do godz·3-ej rano, gdzie 3 kozaków uzbrojonych zabiera mnie do dowódcy Sierzputowskiego pułkownika.
Tu widzę, że i moja osoba zagrożona i dozna jednego pewno losu z jeńcami; słyszę ciągle wymysły przez drogę: „po czemu priniał rozbójników, złodieji!" Lecz ten, widząc moje zmieszanie i trwogę, pociesza, a przy tem poleca zabrać i pochować dwóch zabitych Polaków i mocno rannych pojednać z Bogiem, w izbie których jeden umiera w Uniecku, drugi w Raciążu, a trzeci w Glinojecku. Z ludzi unieckich zabity został kupiec Koprowicz, ranny w rękę Kwiatkowski, na której dziecko swoje trzymał.
Ci ratować chcieli swoje rzeczy i uprowadzić z płomieni bydło. Tak więc w okamgnieniu pozbawiony zostałem wszystkiego i całe mienie moje w popiół, gruzy zamieniono, wszystko, trzoda chlewna, która w pobliżu plebanji w chlewach umieszczoną była, zboże, cała krescencja, pasza, sprzęty, pościel, garderoba, bibljoteka, która przeszło '3 tys. zł. kosztowała, pieniądze, wszystko, wszystko, a pozostałość i całe mienie stanowił szlafrok i wczem byłem.
Ratunek był wykluczony, bo i ksiądz z Ratowa, to wyratowali, co na nich było, jak i inni ludzie dworscy, w dwóch domach czworakach, w środku wsi, zamieszkali nic nie mogli uratować. Probostwo przy tern utraciło i kościół z uposażenia swego, wszystkie dowody i akta, zasiew cały, jary, trzodę chlewną, wszystkie naczynia i sprzęty spisane tabelarycznym spisem i protokułem tradycyjnym objęte, z bielizny kościelnej: komże, firanki i rzeczy, dane do prania, bursy,dwie puszki do chorych, wszystkie vota srebrne i inne, pieczęcie kościelne urzędnika stanu cywilnego do tuszu nowa i do laku dawna itp, akta metryczne od lat najdawniejszych i akta metryczno-cywilne, a nawet duplikat z roku zeszłego 1862. (Prócz jednej księgi urodzonych samych oddn. 1 st. 1 852 r., którą, formując summarjusz czyli rejestr, na stole przy oknie umieściłem i ta skutkiem wypadnięcia okna wyrzucona na świat, ocalała i oddaną mi została),serenga i bańki nadesłane dla felczerów parafjalnych.
Dziś dopiero składam niniejszy raport JW. Panu,do skreślenia którego ledwie odwagi i sił mogłem nabrać,będąc znękany chorobą i nieszczęściem ...
(-) Ks. Adam Kosiński.